Dnia 31 października 2011 r. został zorganizowany przez koło turystyczne pieszy rajd do Rezerwatu Kuźnik.
Po zebraniu się przy szkole i poczekaniu na paru spóźnialskich (wszak był to dzień wolny od szkoły i chciało się dłużej pospać) ruszyliśmy w grupie 7 uczniów i 1 nauczyciela na przystanek MZK. Po kilku minutach wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy nim na osiedle Zielona Dolina. Znajomą już nam z poprzedniego rajdu trasą udaliśmy się w okolice Zalewu Koszyckiego. Dalsza droga prowadziła szlakiem niebieskim, wzdłuż zachodniego brzegu zalewu. Nie sposób było nie zachwycać się widokami przepięknie wybarwionych drzew, oznaki jesieni widać było na każdym kroku. Minęliśmy znajome pomniki przyrody (lipę i kasztanowce) i dotarliśmy do szosy Piła-Wałcz. Zachowując szczególną ostrożność przeszliśmy na drugą stronę drogi i już byliśmy przy wejściu do rezerwatu Kuźnik.
Tutaj zrobiliśmy krótki postój. Posilając się prowiantem zabranym z domu przypomnieliśmy sobie zasady zachowania się w lesie i w rezerwacie. Nakręciliśmy parę krótkich filmów oraz zrobiliśmy zdjęcia, aby te miłe chwile utrwalić.
Wkroczyliśmy do rezerwatu. Pomimo iż od miasta dzieliła nas niewielka odległość to mieliśmy wrażenie, że jesteśmy w jakiś dzikich borach. Powalone drzewa, niektóre wyrwane siłami przyrody wręcz z korzeniami, sprawiały wrażenie, że człowiek tu nie zagląda i nie ingeruje w te naturalne procesy. Było już po pierwszych przymrozkach, więc niekiedy silniejsze porywy wiatru powodowały, że z drzew spadał na nasze głowy deszcz złotych liści. Szlak prowadził wzdłuż zachodniego brzegu Jeziora Rudnickiego. Miejscami teren był dość podmokły, należało uważać, żeby nie wejść w błoto i nie przemoczyć butów. W takich momentach zwalnialiśmy i wspólnymi siłami pokonywaliśmy przeszkody.
W ten sposób dotarliśmy do miejsca, gdzie szlak prowadził na ostre wzniesienie. Po drewnianych stopniach, lekko zadyszani dotarliśmy na górę. Stamtąd krótki odcinek o równym poziomie i ostre zejście na dół, gdzie oczom naszym ukazał się mały, drewniany mostek. Po przekroczeniu go zrobiliśmy kolejny postój. Połowa trasy była już za nami. Świeże powietrze zrobiło swoje, tak zaostrzyło nasze apetyty, że w zasadzie każdemu skończył się już prowiant. Odpocząwszy ruszyliśmy dalej.
Ścieżka wiodła nas zakolami pośród drzew. Aby sobie ułatwić drogę, a także trochę dla zabawy, zaopatrzyliśmy się w prowizoryczne laski, których rolę pełniły znalezione przy szlaku stare gałęzie. Znowu ostro pod górkę i zaraz z górki i już byliśmy przy jeziorze Kuźnik Duży. Zachwyciły nas widoki żółtozielonych dywanów traw rosnących na podmokłych terenach otaczających jezioro.
Co jakiś czas zatrzymywaliśmy się przy informacyjnych tablicach. Czytanie treści tam zamieszczonych oraz oglądanie zdjęć pozwalało nam zarówno poszerzyć swoją wiedzę jak
i chwilkę odpocząć.
Po minięciu Kuźnika Dużego dotarliśmy do jeziora Kuźnik Mały. Tu największą atrakcją były już bobry, a raczej ślady ich bytności, gdyż zwierzęta te są bardzo czujne i nie udało nam się ich zauważyć. Jednak bardzo dobrze widoczne były powalone przez nie drzewa oraz pnie drzew z charakterystycznymi śladami bobrzych zębów. Pomimo późnej już pory roku na jeziorze pływały jeszcze łabędzie.
Kilkanaście minut później dotarliśmy ponownie do szosy, bardzo blisko miejsca, skąd rozpoczęliśmy zwiedzanie rezerwatu. Wiedząc, że do odjazdu autobusu nie pozostało nam zbyt wiele czasu, przyspieszyliśmy kroku. Prawie nam się udało zdążyć. Autobus ruszył, gdy dochodziliśmy do przystanku. Jednak miły kierowca musiał zauważyć naszą grupę, gdyż się zatrzymał, a my szybko podbiegliśmy i weszliśmy. Po kilkunastu minutach podróży wysiedliśmy z autobusu i dotarliśmy do szkoły. Tutaj nasza wycieczka się zakończyła.